Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
trzykrotnie wejść na górę, zanim osiadł na spłowiałych kępach.
Z rusztowań widać było krytą strzechą chałupkę i starego inżyniera Zabuchina, który siedział w cieniu na ganku, pykając fajkę. Miał na sobie wyszywaną, lnianą rubaszkę, wypuszczaną na spodnie. W południe zawsze schodził z budowy, gdyż nie cierpiał skwaru, i przyglądał się z dala robotom. Czasem coś szkicował, ale przeważnie głowa mu opadała i drzemał w wiklinowym fotelu. Na budowie nie brano mu tego za złe, bo był mocno leciwy i należało się nieco wytchnienia starszemu człowiekowi. Gdyby nie wojna, pewnie poszedłby dawno na emeryturę i podlewał kwiatki w podmoskiewskiej daczy zamiast trudzić się
trzykrotnie wejść na górę, zanim osiadł na spłowiałych kępach.<br>Z rusztowań widać było krytą strzechą chałupkę i starego inżyniera Zabuchina, który siedział w cieniu na ganku, pykając fajkę. Miał na sobie wyszywaną, lnianą rubaszkę, wypuszczaną na spodnie. W południe zawsze schodził z budowy, gdyż nie cierpiał skwaru, i przyglądał się z dala robotom. Czasem coś szkicował, ale przeważnie głowa mu opadała i drzemał w wiklinowym fotelu. Na budowie nie brano mu tego za złe, bo był mocno leciwy i należało się nieco wytchnienia starszemu człowiekowi. Gdyby nie wojna, pewnie poszedłby dawno na emeryturę i podlewał kwiatki w podmoskiewskiej daczy zamiast trudzić się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego