ruszyłam wreszcie na rekonesans. Nie zauważyłam, kiedy zrobiło się ciemno, bo całość budowli była oświetlona w jakiś szalenie wymyślny sposób, tak że przez długi czas nie mogłam wykryć źródeł światła, łagodny, rozproszony blask, kolorem zbliżony do słonecznego, panował tak wewnątrz, jak i na zewnątrz. Pożałowałam, że nie mogę tego zobaczyć z daleka, bo z pewnością te przeszklone bryły, świecące w ciemnościach, wyglądały niezwykle efektownie.<br>Poszczególne fragmenty budynku były wzniesione na skale, połączone z nią, niektóre wtopione, niektóre zawieszone wspornikowo, wystawały mniej lub bardziej, a wszystko to razem miało kilka pięter i było niesłychanie skomplikowane komunikacyjnie. Schody znajdowały się tylko gdzieniegdzie i łączyły