Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
się tym, co i jak robią, ale zdążyła odnotować, że wzięli mężczyznę na celownik. Bez przesady oczywiście: to był teren jej starego, on tu rządził od lat i nikt nie próbował niepokoić ani jego, ani tym bardziej nikogo z rodziny. Nie było powodów, by straszyć ludzi przesadną ostrożnością. Chłopcy obejrzeli z daleka osobnika w kurtce z demobilu, ustawili się między nim a Hanką - i na tym poprzestali. Co jej nie dziwiło.
Wyglądał żałośnie - cud, że jego "narty" trzymały się tak zwanych butów - jeździł fatalnie i na dodatek utykał. Hanka uznała, że zjawił się na stoku późnym popołudniem właśnie dlatego, by nie kłuć
się tym, co i jak robią, ale zdążyła odnotować, że wzięli mężczyznę na celownik. Bez przesady oczywiście: to był teren jej starego, on tu rządził od lat i nikt nie próbował niepokoić ani jego, ani tym bardziej nikogo z rodziny. Nie było powodów, by straszyć ludzi przesadną ostrożnością. Chłopcy obejrzeli z daleka osobnika w kurtce z demobilu, ustawili się między nim a Hanką - i na tym poprzestali. Co jej nie dziwiło.<br>Wyglądał żałośnie - cud, że jego "narty" trzymały się tak zwanych butów - jeździł fatalnie i na dodatek utykał. Hanka uznała, że zjawił się na stoku późnym popołudniem właśnie dlatego, by nie kłuć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego