ciał gnijących, niesłyszących, niewidomych, ciał nad przepaściami zawałów, ciał w śpiączkach. Cud, radość i osłupienie lekarzy! I szczęście, wdzięczność w ludzkich oczach. Nie, nie robiłby tego z próżności - pragnąłby, jak Chrystus, mieć dar niszczenia potęgi zła... Infantylne marzenie, wyniesione z lekcji religii...<br>Zresztą, każdy jest mądry i wrażliwy, gdy może z daleka współczuć, przeklinać los, niewytłumaczalność cierpienia. Dobrze, że nie zapukał. Mógłby jej ofiarować tylko etyczny wojeryzm, moralne podglądactwo z kilkoma retorycznymi formułkami pod ręką.<br>Miał przecież szukać pracy, podreperować kruche finanse. Jednak gazeta wywołała w nim niechęć. Może poczekać do jutra. Zygmunt włączył Portished i usiadłszy głęboko w fotelu, zaczął obserwować