Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
otwartych drzwiach obory, a starsza kobieta w ganeczku domu wołała na nią srogim głosem:
- A żebyś mi wydoiła Kwiatę pod pianę! Mleka nie ostawiaj.
- Szczęść Boże! Jak się macie, gospodyni? - zapytał uprzejmie ojciec.
Spojrzała na przybyszów bacznym okiem i złagodziła nieco głos: - Za wolą Bożą - odparła.
- Bo my tu idziemy z daleka. Nie dostałby u was posiłku?
- Ano! Skądże to państwo idą?
- Z miasta - powiedział ojciec - tylko że nam już w mieście obrzydło od tego gorąca.
Dziewczyna w oborze raz po raz oglądała się z ciekawością, strzykając mlekiem na boki. Natomiast chłopak odprowadzał konie z niewzruszoną obojętnością i spokojem.
- Psa niech pan
otwartych drzwiach obory, a starsza kobieta w ganeczku domu wołała na nią srogim głosem: <br>- A żebyś mi wydoiła Kwiatę pod pianę! Mleka nie ostawiaj. <br>- Szczęść Boże! Jak się macie, gospodyni? - zapytał uprzejmie ojciec.<br>Spojrzała na przybyszów bacznym okiem i złagodziła nieco głos: - Za wolą Bożą - odparła. <br>- Bo my tu idziemy z daleka. Nie dostałby u was posiłku? <br>- Ano! Skądże to państwo idą? <br>- Z miasta - powiedział ojciec - tylko że nam już w mieście obrzydło od tego gorąca. <br>Dziewczyna w oborze raz po raz oglądała się z ciekawością, strzykając mlekiem na boki. Natomiast chłopak odprowadzał konie z niewzruszoną obojętnością i spokojem. <br>- Psa niech pan
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego