Zatrzymajcie go... Zenek! Zenek!<br> Ostatni okrzyk sprawia, że odchodzący przystaje i ogląda się: Pestka i Marian <br>nadal jednak stoją nieporuszeni. Skręca więc na ścieżkę wśród zarośli - i już <br>go nie widać.<br> - Nie odchodź! - prosi Julek, dopadłszy Zenka między tarninami, w oczach ma <br>łzy. - Nie odchodź, nie, nie!<br> - Julek, wracaj! - woła z daleka Marian.<br> Ręka Zenka ogarnia wątłe, chude ramię ciepłym uściskiem.<br> - Bywaj, mały. Bywaj.<br> Ula siedzi na werandzie przy chwiejnym stoliku. Pali się niska lampa, po kątach <br>jest ciemno, szyby powlekły się nieprzeniknioną czernią <page nr=159>. W głębi mieszkania <br>pani Cydzikowa sprząta kuchnię, słychać stukanie naczyniami. Ojca jak zwykle <br>nie ma, pojechał do jakiegoś