odejdę od niej. - Jakbyś sam szedł, patrz. Jakbym wcale<br>nie szła za tobą.<br> Zacząłem więc odchodzić od niej, raz po raz jednak oglądając się,<br>zwłaszcza że dalej mi przykazywała:<br> - I natęż pamięć, gdzieś go zgubił. Może sobie przypomnisz. Może w<br>głowie ci się przejaśni. Nieraz lubi się tak przejaśnić, że z dawien<br>dawna nawet się przypomina.<br> Nieswojo mi się szło, gdy ona tam wciąż, w tyle, stała, jakbym na nie<br>swoich nogach szedł. Nawet droga, do tej pory piaszczysta, równa,<br>zrobiła się dziwnie kostropata, tak że wciąż o coś zawadzałem, w coś<br>wpadałem i z każdym krokiem wydawało mi się, jakby to ona