Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
Leniwa struga. Rdza i tłuste kaczeńce. "Zaproszę go do Szubadki na dobry obiad, zakropiony". Na szosie minęły ich trzy autokary z polskimi żołnierzami. Miasteczko. Stanęli na czerwonym świetle. "Honor ojca mi uratował". I nie wiedział, skąd mu się ta myśl zjawiła tutaj, przed czerwonym światłem.
Ruszyli. Dwie kobiety wyszły akurat z domu towarowego. Wyższa, rudawa, popatrzyła za nimi, po czym nachyliła się do ucha swej towarzyszki.
Żwir przed plebanią zazgrzytał. Uścisk dłoni. Hans sobie przypomniał.
- Herr Doktor... Byłoby mi bardzo przyjemnie, gdyby pan przyjął zaproszenie na obiad... Pojutrze wyjeżdżam.
Polak uśmiecha się, ale twarzą wyraża równocześnie zawód czy coś podobnego.
- Herr Dozent
Leniwa struga. Rdza i tłuste kaczeńce. "Zaproszę go do Szubadki na dobry obiad, zakropiony". Na szosie minęły ich trzy autokary z polskimi żołnierzami. Miasteczko. Stanęli na czerwonym świetle. "Honor ojca mi uratował". I nie wiedział, skąd mu się ta myśl zjawiła tutaj, przed czerwonym światłem. <br>Ruszyli. Dwie kobiety wyszły akurat z domu towarowego. Wyższa, rudawa, popatrzyła za nimi, po czym nachyliła się do ucha swej towarzyszki. <br>Żwir przed plebanią zazgrzytał. Uścisk dłoni. Hans sobie przypomniał. <br>- Herr Doktor... Byłoby mi bardzo przyjemnie, gdyby pan przyjął zaproszenie na obiad... Pojutrze wyjeżdżam. <br>Polak uśmiecha się, ale twarzą wyraża równocześnie zawód czy coś podobnego. <br>- Herr Dozent
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego