A to już nie jest oszczędność, chociaż trudno mi nazwać po imieniu, czym takie zachowanie się właściwie jest. <br>Kiedy jest ruch w interesie, moi patroni kręcą się z takim wigorem, nic tylko powiesz, jakby mieli zamontowany wiatrak w pupie. Tyle że przy tym robią niepotrzebną panikę. Prychają, sykają bez powodu, z góry zakładając, że zrobimy wszystko za późno i bez wątpienia źle. Najmniejszego zaufania do nikogo. Tu żona własnemu mężowi nie wierzy i zresztą vice versa. To co można mówić o zaufaniu do płatnego wyrobnika - potencjalnego szkodnika i nieuczciwca. <br>Już dwukrotnie przymierzali się, aby mnie wyrzucić z pracy, a raczej nauczyć respektu, nastraszyć