częstuje. Jest tam wielki bochen razowego chleba, ser, jajka, masło, wędliny. Na tę wędlinę Bednarczyk powiada, że jest domowa, z własnego wieprza. Siedmiu chłopa obsiadło stół i objadają Bednarczyka, który wydaje się z tego być rad. Lucjan zwraca się do swych przyjaciół:<br>- Jestem dzisiaj dziwnie wesół, sam nie wiem doprawdy, z jakiej przyczyny. <page nr=92> <br>- Prawda. I ja też. W takiej chwili nawet łajno jest piękne, tylko zależy, gdzie leży - powiada Zygmunt.<br>- No, tak dalece to chyba nie. - I Dziadzia, stary esteta, kręci nosem.<br>Bednarczyk opowiada o wojsku. Jemu było dobrze, miał rangę kaprala w podchorążówce i pracował w kancelarii. Zdaje się, że jest wyleczony