dobrych chęciach, których mam przecież bez miary, można by jednak potraktować jego wypowiedzi jako, może tylko trochę przeze mnie wymuszoną, ale mimo wszystko, obietnicę, a już na pewno jako potencjalną aprobatę. <br>Dobrze wiem, że wszystko zależy od "Patrona Syna" szczególnie, że wydaje się on być moim lekarzem prowadzącym. Wyrażam się z konieczności w trybie przypuszczającym, bo zakres odpowiedzialności i kompetencji tutejszego personelu pozostaje, ku zdezorientowaniu pacjenta, skrzętnie przed nim skrywany. <br>W każdym razie ze wszystkich lekarzy to właśnie "Patron Syn" interesuje się moją osobą najbardziej. Może z racji tego, że on był tym "Świętym Piotrem", który mnie do kliniki przyjmował. Bywa u