się jako ateista. Dokąd więc on, bezbronny twórca, był w stanie uciec przed okropieństwami i okrucieństwami swego czasu i miejsca? Dokąd mógł się schronić i gdzie szukał azylu? W czym upatrywał ideałów piękna, miłości i prawdy? <br>Piękno, miłość i prawdę dostrzegał jedynie w muzyce, która istniała dlań osobno, niczym wieża z kości słoniowej, zawieszona między światem realnym a nadrealnym, fizycznym i metafizycznym. Pieśń siódma cyklu staje się namiętnym wyznaniem, żarliwą modlitwą kompozytora, oddającego się bez reszty muzyce:<br><br><gap><br><br>Wiersz ten - jak powiedziano - nabrał odmiennego znaczenia (od nadanego mu przez poetę) dzięki zręcznemu i prostemu zabiegowi, jakim było opatrzenie go tytułem Muzyka. Dziewięć lat