Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 22
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1995
Słowackiego Teatru Narodowego z Bratysławy. Trudno się go czepiać: toczył się przyzwoicie, miał dwie niebanalne role: korpulentnego i żywego jak srebro Mariŕna Labudy, tudzież Martina Huby, którego slapstickowych etiud nie powstydziłby się i Jacques Tati. Ale nie niósł w sobie niczego nowego, żadnych poszukiwań, nic ponad przeciętność i zwykłość. Utonął z kretesem. A przecież byłby prawdziwą ozdobą większości polskich scen. Tych tradycyjnych, "dla ludzi", tych, które otrząsają się ze wstrętem na myśl o ryzyku i eksperymentach, które chlubią się swoim profesjonalizmem, pozwalającym im od lat bawić widzów tymi samymi, zakonserwowanymi, nie odnawianymi chwytami.

Znamienne: na toruńskie wyspy szczęśliwe potrafiły przyżeglować grupy warszawskich
Słowackiego Teatru Narodowego z Bratysławy. Trudno się go czepiać: toczył się przyzwoicie, miał dwie niebanalne role: korpulentnego i żywego jak srebro Mariŕna Labudy, tudzież Martina Huby, którego &lt;orig&gt;slapstickowych&lt;/&gt; etiud nie powstydziłby się i Jacques Tati. Ale nie niósł w sobie niczego nowego, żadnych poszukiwań, nic ponad przeciętność i zwykłość. Utonął z kretesem. A przecież byłby prawdziwą ozdobą większości polskich scen. Tych tradycyjnych, "dla ludzi", tych, które otrząsają się ze wstrętem na myśl o ryzyku i eksperymentach, które chlubią się swoim profesjonalizmem, pozwalającym im od lat bawić widzów tymi samymi, zakonserwowanymi, nie odnawianymi chwytami.<br><br>Znamienne: na toruńskie wyspy szczęśliwe potrafiły przyżeglować grupy warszawskich
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego