wymknęła się z domu wcześnie rano, coś o siódmej godzinie. Sunęła z takim pośpiechem, że nim ludzie, którzy ją zobaczyli, dali do dworu znać, skręcała już na szosę. Bogumił kazał dać co żywo bryczuszkę, wsiedli oboje z panią Barbarą i dogonili babcię już prawie na samej granicy Serbinowa. Pozwoliła się z łatwością zabrać, gdyż jej powiedzieli, że jadą w tę samą stronę.<br>Po powrocie z tej wyprawy babcia dostała dreszczów i gorączki. Zgrzała się widać idąc ciężko ubrana, a w powrotnej drodze musiało ją zbyt nagle owiać zdradzieckie tchnienie marcowe.<br>Lekka grypa nie trwała długo, po tygodniu babcia wstała, lecz jakoś na