Typ tekstu: Książka
Autor: Przybylska Ewa
Tytuł: Dotyk motyla
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1994
przechodniów spełniłyby za darmo tę rolę. Mój wewnętrzny strumyczek już znowu chciał się włączyć, gdy usłyszałam jej głos.
- Widziałam was!
Głos był spłoszony, nawet tragiczny. Zaszła mnie od tyłu. Usiadła obok, sama jakaś tragiczna. Była bardzo blada. Jakiś czas siedziałyśmy milcząc pośrodku przepływającego tłumu.
- Czego chciał... ten człowiek? - spytała nadal z lekką zadyszką.
- Tobie nic nie grozi - odrzekłam.
- Dziwnie to ujmujesz - rzekła po chwili.
- Zapewne - zgodziłam się.
- Przecież wyjechał stąd na stałe!
- Może jest tylko przejazdem - uspokoiłam ją.
- Oby.
Spojrzałam z ukosa. Kolory jej wracały, chociaż wciąż jeszcze tkwiła w tej swojej komorze ciśnień. Cóż, nie tak łatwo o dekompresję, jeśli się
przechodniów spełniłyby za darmo tę rolę. Mój wewnętrzny strumyczek już znowu chciał się włączyć, gdy usłyszałam jej głos.<br>- Widziałam was!<br>Głos był spłoszony, nawet tragiczny. Zaszła mnie od tyłu. Usiadła obok, sama jakaś tragiczna. Była bardzo blada. Jakiś czas siedziałyśmy milcząc pośrodku przepływającego tłumu.<br>- Czego chciał... ten człowiek? - spytała nadal z lekką zadyszką.<br>- Tobie nic nie grozi - odrzekłam.<br>- Dziwnie to ujmujesz - rzekła po chwili.<br>- Zapewne - zgodziłam się.<br>- Przecież wyjechał stąd na stałe!<br>- Może jest tylko przejazdem - uspokoiłam ją.<br>- Oby.<br>Spojrzałam z ukosa. Kolory jej wracały, chociaż wciąż jeszcze tkwiła w tej swojej komorze ciśnień. Cóż, nie tak łatwo o dekompresję, jeśli się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego