Lśni gąsienica, wspinając się dzielnie<br>Na tylnych łapkach, i dalszy kierunek<br>Węszy swym pyskiem, z którego wycieka<br>Płyn bursztynowy, jarząc się z daleka -<br>I jak wypełzły skądciś na rabunek,<br>Pod kaszką, niby pod strzechą ze srebra,<br>Wisi w powietrzu, chwiejąc się na strony,<br>Pająk brzuchaty, na wskroś prześwietlony,<br>Żem widział z lekka zaznaczone żebra,<br>Niby misternie przeplatane cienie.<br>A pod tych istnień zgiełkiem i natłokiem<br>Czułem pierś ziemi i jej roztętnienie<br>Pod moją piersią, zdławioną urokiem.<br><br>I zdało mi się, że na sny radosne<br>Lęgnę się w słońcu wraz z tłumem owadów,<br>Dziw pierworodny, co z podziemnych sadów<br>Wypełznął, węsząc żer oczom