najpierw w katastrofie, a potem tu, w daliach, teraz ją boli.<br>Przyjrzałam się jej. Rzeczywiście, była prześliczna i miała w sobie jakąś cielęcą łagodność. Prawdopodobnie ta właśnie cielęca łagodność stanowiła dodatkowy urok dla co energiczniejszych facetów, którzy latali za nią, moim zdaniem, przesadnie.<br>- Trzeba ją położyć do jakiegoś łóżka - powiedziała z lekkim zakłopotaniem Alicja. - Przeczuwam, że znowu narobi kłopotów... Ty zostajesz w atelier, tak? To ona może spać w ostatnim pokoju. Chwała Bogu, że Elżbiety nie ma!<br>- Dlaczego? - zdziwiłam się, bo w westchnieniu Alicji brzmiała niewymowna ulga. - Mogłyby spać nawet razem w tym jednym pokoju.<br>- Przeciwnie. Nie mogłyby chyba spać nawet w