otworzyłem bagażnik. Liczyłem na to, że mam w apteczce pincetkę i wodę utlenioną, ale nic z tego. Znalazłem tylko nożyczki, trójkątną chustę, gazę i plaster. Wyjąłem drzazgę nożyczkami, przykleiłem plaster i powinienem był już jechać do domu, ale nie pojechałem. Coś mnie tam wciąż trzymało i nie pozwalało ruszyć się z miejsca. Czułem, że w Bolkowie kryje się jeszcze coś, czego powinienem się dowiedzieć.<br>Pojechałem na uliczkę, przy której stał dom Rudego. Było już ciemno, toteż nawet gdyby ktoś zobaczył obcy samochód, na pewno by nie zapamiętał numeru ani kierowcy. Z szybkością piechura mijałem kolejne domy. Pierwszy był blisko jezdni, pozostałe stały