nie byłem sam.<br>- Bili cię? - szepnęła.<br>- Jak wszystkich - odpowiedział po dłuższej chwili. - Z początku zwłaszcza.<br>- Potem było lepiej?<br>- Trochę lepiej. Zresztą, jak dla kogo.<br>Ciemność i cisza zdawały się odejmować słowom ich wagę. Przez moment miał wrażenie, że tego, co mówi, nikt nie słucha.<br>- Potem można było bić innych - powiedział z namysłem. Nie zrozumiała zrazu.<br>- Jak to innych, Niemców?<br>- Ale nie! Współwięźniów. Polaków, Francuzów, Włochów, Rosjan, różni tam byli.<br>Gdzieś z daleka, z głębi nocy, dobiegło kilka krótkich, echem zgłośnionych strzałów. Uniósł się na łokciu.<br>- Nie rozumiesz?<br>- Nie. Jak to można było bić?<br>Tylko dobroć może być tak głupia" - pomyślał. "<br>- Zwyczajnie - odpowiedział