obejrzeć miejsca pobytu Natalie Zugoff i specjalnie w tym celu miał przybyć do Ściegów z Buenos Aires brytyjskim liniowcem Commonwealth. Lecz kiedy ten wielki biały statek, ozdobiony flagami wszystkich krajów świata, zawinął do portu, okazało się, że wśród podróżnych nie było ani księcia, ani nawet sekretarza, i hotelowe auto powróciło z niczym. Argentyńczyk nazwiskiem Pedro Alvarez przyszedł z portu piechotą, uginając się pod ciężarem statywów i aparatów fotograficznych. Powołał się na rezerwację poczynioną dla księcia. Jak wynikało z listu, który oddał w recepcji, był prywatnym fotografem księcia Biełorukowa-Muchina.<br>- O, tak, książę mieć wszystko prywatne - zapewnił łamaną niemczyzną. Aby wynagrodzić hotelarzowi swoją