Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
mało się nie potknął o nogę siedzącego mężczyzny. Zdjął palto w alkowie i bladą od jakiejś wewnętrznej zgryzoty twarz skierował w stronę Lucjana. Chwilę się jakby namyślał, po czym usiadł obok konającego i wysyczał wściekle:
- Słuchaj, ty! Dlaczegoś mi nie powiedział, że ona tu była?
Słowa te doszły Lucjana jakby z oddali. Nie zdawał sobie sprawy z ich znaczenia. Czuł straszliwy ciężar na piersiach. Dusił się.
Zniecierpliwiony milczeniem, Dziadzia począł go trząść za rękę.
- Ty kanalio!... He... powiedziała mi wszystko... ty milczku przeklęty... tak... już z nami koniec... wykpiła mnie... jak i ciebie wykpiła... bodajeś skonał.. bodajeś tej nocy nie przeżył!
Ale
mało się nie potknął o nogę siedzącego mężczyzny. Zdjął palto w alkowie i bladą od jakiejś wewnętrznej zgryzoty twarz skierował w stronę Lucjana. Chwilę się jakby namyślał, po czym usiadł obok konającego i wysyczał wściekle:<br>- Słuchaj, ty! Dlaczegoś mi nie powiedział, że ona tu była?<br>Słowa te doszły Lucjana jakby z oddali. Nie zdawał sobie sprawy z ich znaczenia. Czuł straszliwy ciężar na piersiach. Dusił się.<br>Zniecierpliwiony milczeniem, Dziadzia począł go trząść za rękę.<br>- Ty kanalio!... He... powiedziała mi wszystko... ty milczku przeklęty... tak... już z nami koniec... wykpiła mnie... jak i ciebie wykpiła... bodajeś skonał.. bodajeś tej nocy nie przeżył!<br>Ale
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego