wylewające się z beczek niemal od razu na turystyczne stoliki, przynoszą zmęczonym ciałom ulgę, a sercom uciechę.<br>Pić wino w Wenecji to tak, jakby chodzić po linie rozciągniętej nad placem Świętego Marka na inaugurację karnawału: człowiek wzlatuje jak ptak, trochę mu się kręci w głowie, ale widzi zaczarowany świat pajacyków, z oddaniem krzątających się przy wszelkich sztukach: zupełnie śmiesznych komediach dell'arte Goldoniego i Gozziego, i w tych dramatach dell'arte różnych Giorgionów, Tycjanów, Canalettów, rozwieszonych niczym zaułki, placyki, pałace nad śmierdzącymi kanałami miasta... Lina drży, zaczyna się kołysać, od barki do barki, barkarolą miłości - i wtedy trzeba szybko zejść na ziemię i zostać