buntować. Nie podawał już Frycowi nic, a w pewnej chwili, gdy ten zawołał: "Podaj mi Curaęao!" - odparł złośliwym dwuznacznikiem: "Ty i to lubisz". W ten sposób czynności ich powoli się odgraniczały - do Fryca należały wódki, koniaki, wina i likiery, do Romka: piwo, sodowa, wody mineralne, mycie szkła.<br>Przez kilka dni z rzędu milczeli i pracowali zawzięcie, ale tylko po "swojej" stronie bufetu. Czasem tylko rzucali na siebie spojrzenia, ukradkowe, zdradzające chęć pojednania i oczekujące objawów skruchy u przeciwnika.<br>Wreszcie pewnego wieczoru doszło między nimi do zgody dzięki nieocenionym zdolnościom dyplomatycznym pana Albina. Obiad minął bez żadnych wydarzeń. Ruch był niewielki - Romek toczył