Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
twarz, lecz chłopak nawet nie mrużył oczu.
Za nim, dziesięć, może piętnaście kroków, podążało trzech młodych mężczyzn. Mieli pomóc.
Ostrego już nie było. Rankiem, gdy Magwer zerwał z palców lipowe włókna, Szepczący pożegnał się i odszedł. I tak poświęcił Magwerowi wiele czasu.
Doszli do placu. Magwer przystanął na chwilę, idący z tyłu mężczyźni zwolnili kroku. Rozejrzał się. Jego wzrok spoczął na psach.
Słońce paliło skórę.
Jeden z psów, wielki czarny kundel, otworzył oczy i podniósł głowę z ziemi. Wyciągnął szyję w stronę Magwera, na chwilę zastygł w bezruchu.
Mężczyzna ruszył dalej.
Pies znów się położył. Jednak nie zamknął oczu.
Koło studni siedziało
twarz, lecz chłopak nawet nie mrużył oczu.<br>Za nim, dziesięć, może piętnaście kroków, podążało trzech młodych mężczyzn. Mieli pomóc.<br>Ostrego już nie było. Rankiem, gdy Magwer zerwał z palców lipowe włókna, Szepczący pożegnał się i odszedł. I tak poświęcił Magwerowi wiele czasu.<br>Doszli do placu. Magwer przystanął na chwilę, idący z tyłu mężczyźni zwolnili kroku. Rozejrzał się. Jego wzrok spoczął na psach.<br>Słońce paliło skórę.<br>Jeden z psów, wielki czarny kundel, otworzył oczy i podniósł głowę z ziemi. Wyciągnął szyję w stronę Magwera, na chwilę zastygł w bezruchu.<br>Mężczyzna ruszył dalej.<br>Pies znów się położył. Jednak nie zamknął oczu.<br>Koło studni siedziało
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego