Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
nie ty, chybabym się rozpadła w tym samolocie na trzy tysiące małych, wyklonowanych ze mnie Milenek, a ty konwojujesz mnie jak te swoje ważne dokumenty. Jasne, Paul, że nie robisz tego z ewangelicznej miłości bliźnich, więc okay; jak ci pasuje, żeby moja dłoń tam leżała, niech leży, nie - nie a ż tu, ale zawrzyjmy kompromis - troszkę wyżej. Człowiek szepnął coś, czego nie zrozumiałam, i pocałował mnie w usta.

Minął rok, a oni wszyscy łazili zirytowani, podminowani, wiecznie rozdrażnieni; wiesz, ona ma talent do wprowadzania takiej atmosfery, w której wszyscy czują się okropnie, poza nią samą. Dziewczyny nienawidziły jej, udawały, że nie
nie ty, chybabym się rozpadła w tym samolocie na trzy tysiące małych, wyklonowanych ze mnie Milenek, a ty konwojujesz mnie jak te swoje ważne dokumenty. Jasne, Paul, że nie robisz tego z ewangelicznej miłości bliźnich, więc okay; jak ci pasuje, żeby moja dłoń tam leżała, niech leży, nie - nie a ż tu, ale zawrzyjmy kompromis - troszkę wyżej. Człowiek szepnął coś, czego nie zrozumiałam, i pocałował mnie w usta.<br><br> Minął rok, a oni wszyscy łazili zirytowani, podminowani, wiecznie rozdrażnieni; wiesz, ona ma talent do wprowadzania takiej atmosfery, w której wszyscy czują się okropnie, poza nią samą. Dziewczyny nienawidziły jej, udawały, że nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego