surdut ciemnobrązowy, w jasne obcisłe pan- talony ze sprzączkami i wysoki kapelusz, raźno wyskoczył z pojazdu. <br>- Witam sąsiada dobrodzieja! - przemówił dźwięcznym głosem, gdy na stopniach ganku objęli się ramionami.<br>- Siurpryza, jak Bóg miły... gość niezwykły - gadał pan Czartkowski prowadząc gościa ku sieniom.<br>- Tomek! - krzyknął po drodze na służącego, który wybiegł ż ukłonem naprzeciw. - Skocz no na stajnię, niech się tam zajmą koniem pana dziedzica z Wierzbna!<br>- Jak to mówią: gdzie cię radzi widzą, bywaj rzadko! - śmiał się uprzejmie pan Ksawery wstępując w drzwi, które przed nim rozwarł szeroko gospodarz.<br>Weszli do izby niewielkiej, zwanej kancelarią, nieco ciemnawej, bo z oknem na