ochotę podejść, objąć go i pocieszyć - ale na coś takiego nie odważyłaby się nawet wtedy, gdy ojciec jeszcze mieszkał przy Norwida. Zawsze trochę się go bała, stale był urażony, podenerwowany. Wciąż się kłócili, mamusia i on, ojciec czerwieniał na twarzy, krzyczał, trzaskał drzwiami. Wybuchy jego gniewu <page nr=52> przerażały Aurelię najbardziej. Owszem, za dawnych czasów bywało lepiej, ale ona nigdy, nigdy nie odważyłaby się go objąć czy pocałować.<br>Z mamusią też nie było łatwo. Ona również szybko wpadała w gniew i chociaż nigdy nie krzyczała (no, może z wyjątkiem tej jednej, jedynej awantury o Pieska) - jej gniewu także Aurelia bała się okropnie. Ale przynajmniej mamusię