spojrzał. Naczelny inżynier stał w pokoju personalnej przy drzwiach wejściowych i było go widać tylko od góry. Miał wprawdzie ciemne spodnie, ale Andrzej też miał ciemne spodnie, wszyscy, jakby się umówili, nosili takie same spodnie, a butów Lesio w żaden sposób nie mógł dojrzeć!<br>Wciąż na czworakach, z głową wystawioną za drzwi, z głębokim żalem przyglądał się, jak tamci opuścili biuro i zatrzasnęli za sobą zamek. Został sam. Z ulgą podniósł się wreszcie i wyprostował. Do jutra rana miał teraz mnóstwo czasu.<br>Ten czas wlókł się niemiłosiernie. Wytrzeźwiawszy prawie całkowicie, Lesio zgłodniał okropnie, o kupieniu czegoś do jedzenia zapomniał, a wychodzić mu