szybko przestał być aktualny, pojawił się nowy: Milanówek. W olbrzymim, zabytkowym budynku trwał nieustający remont, synek Adaś, niedawno karmiony przez smoczek, biegał wśród kubłów z farbą, oczekiwany był i wkrótce przyszedł na świat młodszy syn, Andrzej. Powtarzająca się informacja brzmiała: wyjeżdżam do Niemiec (albo do Francji lub do Stanów), wracam za tydzień (lub za trzy miesiące).<br>Kiedy wokół kogoś tak wiruje czas, doznaje się wrażenia, że niczego nie można przychwycić na gorącym uczynku. Każde opowiadanie jest o czymś, co stało się wczoraj, dnia dzisiejszego nie udaje się dogonić nigdy. Z dziennikarskiego nawyku notowałam po każdym spotkaniu jakiś niekoniecznie ważny szczegół, który