obraźliwym zniecierpliwieniem wyrywała dłoń, do której przywierałem w długotrwałym pocałunku.<br>Była bezlitosna, nieubłagana. Twarda i zimna jak kamień.<br>Zazdrościłem owym stuprocentowym mężczyznom, którzy, trafiając na opór ze strony kobiety, ustępują bez walki. Odwracają się na pięcie i szukają szczęścia gdzie indziej.<br>Marian od dawna wyprowadził się z domu. Tak dalece zaangażował się w sprawy konspiracji, że, aby nie narażać matki i mnie, zmienił zameldowanie, nazwisko i dokumenty. Mieszkał u różnych przyjaciół i niezmiernie rzadko pokazywał się w domu. Zachował jedynie łączność telefoniczną. Pewnego dnia wpadł, żeby zabrać resztki kości słoniowej. Znajdował widać czas na swoją sztukę, która stanowiła jego największą pasję.<br>Nieobecność