Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Akademia pana Kleksa
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1946
łowił niewodem
ryby. Powitał nas bardzo serdecznie i uśmiechnął
się życzliwie, nie wyjmując z ust glinianej fajeczki.

Wrzuciliśmy ryby z koszów do wody, a potem, idąc za
radą rybaka, skorzystaliśmy ze sposobności i wykąpaliśmy
się w morzu, gdyż dzień był nadzwyczaj ciepły.

Gdy wróciliśmy do parku, nie było już ani żab,
ani raków, a po dnie stawu spacerowały ślimaki bawiąc
się w wilgotnym mule.

Zamierzaliśmy już wracać do domu na obiad, gdy naraz ujrzeliśmy
nad sobą Mateusza. Niezwykle podniecony krążył nad
naszymi głowami i wołał na cały głos:

- Aga, onik! Aga, onik!

Pan Kleks pierwszy zrozumiał i jął wpatrywać się
w
łowił niewodem <br>ryby. Powitał nas bardzo serdecznie i uśmiechnął <br>się życzliwie, nie wyjmując z ust glinianej fajeczki.<br><br>Wrzuciliśmy ryby z koszów do wody, a potem, idąc za <br>radą rybaka, skorzystaliśmy ze sposobności i wykąpaliśmy <br>się w morzu, gdyż dzień był nadzwyczaj ciepły.<br><br>Gdy wróciliśmy do parku, nie było już ani żab, <br>ani raków, a po dnie stawu spacerowały ślimaki bawiąc <br>się w wilgotnym mule.<br><br>Zamierzaliśmy już wracać do domu na obiad, gdy naraz ujrzeliśmy <br>nad sobą Mateusza. Niezwykle podniecony krążył nad <br>naszymi głowami i wołał na cały głos:<br><br>- &lt;orig&gt;Aga&lt;/&gt;, &lt;orig&gt;onik&lt;/&gt;! &lt;orig&gt;Aga&lt;/&gt;, &lt;orig&gt;onik&lt;/&gt;!<br><br>Pan Kleks pierwszy zrozumiał i jął wpatrywać się <br>w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego