Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
górnik. - Teraz siedź sobie cicho na kapocie, żabi pachole, a ja się biorę do roboty, bo już wielki czas!
Żaba uniosła głowę i uważnie rozejrzała się dokoła.
I nagle kilku skokami znalazła się przy górniku.
- Cóż to? - zaśmiał się człowiek. - I tobie się chce roboty?
- A tak! - rzekła na to żaba ludzkim głosem. - Ino przódziej powiedz mi, jakoż ci to idzie? Sypie węgiel czy nie?
Górnik zadziwił się na to, opuścił świder i chwilę stał nieruchomo, dech wstrzymując w piersi.
Żaba wskazała łapką na wgłębienie w ociosie* i zapytała:

- Tu będziesz wiertał?
- Tu - rzekł górnik, czując już teraz więcej ciekawości niż
górnik. - Teraz siedź sobie cicho na kapocie, żabi pachole, a ja się biorę do roboty, bo już wielki czas! <br>Żaba uniosła głowę i uważnie rozejrzała się dokoła. <br>I nagle kilku skokami znalazła się przy górniku. <br>- Cóż to? - zaśmiał się człowiek. - I tobie się chce roboty? <br>- A tak! - rzekła na to żaba ludzkim głosem. - Ino &lt;orig&gt;przódziej&lt;/&gt; powiedz mi, jakoż ci to idzie? Sypie węgiel czy nie? <br>Górnik zadziwił się na to, opuścił świder i chwilę stał nieruchomo, dech wstrzymując w piersi. <br>Żaba wskazała łapką na wgłębienie w ociosie* i zapytała: <br><br>- Tu będziesz &lt;orig&gt;wiertał&lt;/&gt;? <br> - Tu - rzekł górnik, czując już teraz więcej ciekawości niż
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego