Typ tekstu: Książka
Autor: Kuncewiczowa Maria
Tytuł: Cudzoziemka
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1936
kroki, drzwi rozlatywały się w dwie strony, do salonu wkraczała Róża
- Proszę przestać - mówiła. - Proszę nie kaleczyć moich uszu. Można sobie być ogrodnikiem, można muzyki nie uznawać i nie rozumieć, ale kpić z muzyki nie wolno. Takie frazowanie to są kpiny! Jak kto nie umieć zaśpiewać najgłupszego pasażu, niech nie zabiera się do trylów. Cóż to za tryl? Czkawka jakaś...
Tu zaczynała naśladować rzekomy tryl Marty. Robiła to w sposób nieopisanie zabawny, z małpią zręcznością, z dziecięcym komizmem. Winowajczyni aż tupała z uciechy. Matka - zaprzestawała min - spoglądała na nią ponuro, odpychała ją i sama siadała przy instrumencie.
- To proszę śpiewać. O, to
kroki, drzwi rozlatywały się w dwie strony, do salonu wkraczała Róża <br>- Proszę przestać - mówiła. - Proszę nie kaleczyć moich uszu. Można sobie być ogrodnikiem, można muzyki nie uznawać i nie rozumieć, ale kpić z muzyki nie wolno. Takie frazowanie to są kpiny! Jak kto nie umieć zaśpiewać najgłupszego pasażu, niech nie zabiera się do trylów. Cóż to za tryl? Czkawka jakaś... <br>Tu zaczynała naśladować rzekomy tryl Marty. Robiła to w sposób nieopisanie zabawny, z małpią zręcznością, z dziecięcym komizmem. Winowajczyni aż tupała z uciechy. Matka - zaprzestawała min - spoglądała na nią ponuro, odpychała ją i sama siadała przy instrumencie. <br>- To proszę śpiewać. O, to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego