Typ tekstu: Książka
Autor: Kuczyński Maciej
Tytuł: Atlantyda, wyspa ognia
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1967
do gąszczu zarośli, i przemierzył ją aż do końca
pospiesznym krokiem. Obejrzał się, w polu widzenia nie było
nikogo. Rozgarnął gałęzie i skrył się pomiędzy
nimi, u podnóża chłodnego muru.

"Mężczyźni przy wejściu myślą, że
jestem u Sarhi - zastanawiał się. - Zanim zaczną
mnie szukać, może upłynąć pół dnia. Wytłumaczę,
że zabłądziłem. Tymczasem można obejrzeć
całe Tees. Ale czy warto?"

Oparty plecami o mur, po chwili obsunął się i przykucnął.
Przez rzadkie gałęzie widział bielejące kształty
budowli, słyszał metaliczne dźwięki. Z daleka niosło
się przeciągłe poświstywanie, którego z pewnością
nie mógł wydawać żaden człowiek ani zwierzę.

"Dotarłem tutaj wreszcie - myślał - jestem
w
do gąszczu zarośli, i przemierzył ją aż do końca <br>pospiesznym krokiem. Obejrzał się, w polu widzenia nie było <br>nikogo. Rozgarnął gałęzie i skrył się pomiędzy <br>nimi, u podnóża chłodnego muru.<br><br>"Mężczyźni przy wejściu myślą, że <br>jestem u Sarhi - zastanawiał się. - Zanim zaczną <br>mnie szukać, może upłynąć pół dnia. Wytłumaczę, <br>że zabłądziłem. Tymczasem można obejrzeć <br>całe Tees. Ale czy warto?"<br><br>Oparty plecami o mur, po chwili obsunął się i przykucnął. <br>Przez rzadkie gałęzie widział bielejące kształty <br>budowli, słyszał metaliczne dźwięki. Z daleka niosło <br>się przeciągłe poświstywanie, którego z pewnością <br>nie mógł wydawać żaden człowiek ani zwierzę.<br><br> "Dotarłem tutaj wreszcie - myślał - jestem <br>w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego