Typ tekstu: Prasa
Tytuł: CKM
Nr: 5
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
Kaszlikowski
Zsuwałem się po ostrych granitowych płytach, kalecząc dłonie. To było nieprzyjemne. Najczęściej jednak, po odpadnięciu od ściany, leciałem kilkanaście metrów w dół, kończąc lot na linie zablokowanej przez asekurującego mnie partnera. Jedyny skutek - gwałtowny skok poziomu adrenaliny. Nawet najmniejszego siniaka. To było przyjemne. Ale pewnego dnia mój partner nie zablokował w porę liny. Runąłem 8 metrów w dół. Myślałem, że już po mnie. Straciłem oddech. Ale po chwili wszystko wróciło do normy. Wstałem, otrzepałem ubranie i... poszedłem do domu. Moja przyjaciółka, po 17-metrowym upadku na głowę, nie miała tyle szczęścia co ja. Ale dziś czuje się już dobrze i
Kaszlikowski&lt;/&gt;<br>Zsuwałem się po ostrych granitowych płytach, kalecząc dłonie. To było nieprzyjemne. Najczęściej jednak, po odpadnięciu od ściany, leciałem kilkanaście metrów w dół, kończąc lot na linie zablokowanej przez asekurującego mnie partnera. Jedyny skutek - gwałtowny skok poziomu adrenaliny. Nawet najmniejszego siniaka. To było przyjemne. Ale pewnego dnia mój partner nie zablokował w porę liny. Runąłem 8 metrów w dół. Myślałem, że już po mnie. Straciłem oddech. Ale po chwili wszystko wróciło do normy. Wstałem, otrzepałem ubranie i... poszedłem do domu. Moja przyjaciółka, po 17-metrowym upadku na głowę, nie miała tyle szczęścia co ja. Ale dziś czuje się już dobrze i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego