Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
Frania się zmartwi...
I Renia.
Renia czeka na stacji benzynowej pół kilometra stąd.
Dosyć tego leniuchowania, Maksiu. Otwieramy oczy.
Obraz się wyostrzył. Stwierdziłem, że siedzę w fotelu, w normalnej pozycji. Obie dłonie miałem na kierownicy. Była dziwnie zapadnięta i wygięta jak krzywy precel, ale ręce wyglądały normalnie. Ostrożnie poruszyłem głową; zabolało w karku, ale głowa pozostała na swoim miejscu.
Po kolei upewniałem się, że mogę poruszać palcami stóp i ramionami. Teraz brzuch. Nigdzie krwi ani żadnych organów luzem. Odetchnąłem, najpierw bardzo ostrożnie, potem głębiej. Od razu zrobiło mi się słabo.
Wstrząs mózgu miałem jak w banku.
Kiedy znów otworzyłem oczy, po
Frania się zmartwi...<br>I Renia. <br>Renia czeka na stacji benzynowej pół kilometra stąd. <br>Dosyć tego leniuchowania, Maksiu. Otwieramy oczy. <br>Obraz się wyostrzył. Stwierdziłem, że siedzę w fotelu, w normalnej pozycji. Obie dłonie miałem na kierownicy. Była dziwnie zapadnięta i wygięta jak krzywy precel, ale ręce wyglądały normalnie. Ostrożnie poruszyłem głową; zabolało w karku, ale głowa pozostała na swoim miejscu. <br>Po kolei upewniałem się, że mogę poruszać palcami stóp i ramionami. Teraz brzuch. Nigdzie krwi ani żadnych organów luzem. Odetchnąłem, najpierw bardzo ostrożnie, potem głębiej. Od razu zrobiło mi się słabo. <br>Wstrząs mózgu miałem jak w banku.<br>Kiedy znów otworzyłem oczy, po
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego