my, księża, zaczęliśmy się stawać inni. To znaczy tacy, że szczerość z nami mogła być niebezpieczna.<br>Po tych rozmowach schodziliśmy na kolację. Zjadaliśmy ją szybko, lecz już nie wracaliśmy na szczyt czy na nasze ulubione miejsce. Było na to za ciemno. A poza tym u samego podnóża góry, pomiędzy terenem zabudowań a tarasami, rozciągał się szeroki pas ziemi, na której w dawnych czasach grzebano trędowatych. W dzień się o tym nie myślało, lecz wieczorem wszyscy unikaliśmy wędrówek w tym kierunku. Niektórzy księża, korzystając, że robiło się chłodniej, wędrowali <page nr=174> do miasteczka po gazety czy do sklepów, które są tu latem otwarte do