towarzyszyło straszne wzmożenie konkretności, byliśmy w kosmosie, ale byliśmy jako coś przerażająco danego, określonego we wszystkich szczegółach"</> (P 17-18). Doznali oni zatem lęku przygodności i opuszczenia, doświadczenia otchłani.<br>Tych wszystkich lęków nie podjąłbym się jednak ogólnie wytłumaczyć. Inaczej niż wielu gombrowiczologów, nie uważam, aby można je było sprowadzić do zaburzeń w komunikacji międzyludzkiej. Gombrowicz był zwierzęciem nie tylko społecznym, także metafizycznym par excellence i zagubienie człowieka w kosmosie, jego osobliwość w świecie niepojętej przyrody, nie mówiąc już o poczuciu własnej dziwaczności, nieprzewidywalności... dawały mu dość powodów do trwogi. Była też ona zawsze obecna i w człowieku, co sam (niechętnie) przyznawał