zanadrzach, próbowaliśmy się pocałować.<br> Ale właśnie te jabłka, jak podwójne garby, wyraźnie nam przeszkadzały.<br> Roześmieliśmy się z tej przeszkody przypominającej wprawdzie garb, ale wewnątrz pełnej raju i wesela.<br> Trzymając ciągle ręce na jabłkach, zsypanych do zanadrza Heli, czułem jak w każdym z nich czają się po dwa żywe stworzenia.<br> I zachciało mi się wyjąć te dwa żywe stworzenia z jabłek i ucałować pod jutrznią.<br> <page nr=54><br> Zawstydziłem się jednak, pomyślawszy o moich przedjutrzennych wychodzeniach ze snu, ze stodoły, z czerwcowego siana, kiedy to do moich kolan przybiegały mokre od deszczu, od rosy i psy, i koty.<br> <page nr=54><br> I łasiły się pachnąc rozgniecioną trawą, wypłoszonym