Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 23
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
starając się trafić nimi w żydowskie namioty. Ilekroć szczur wpadał do namiotu, wywoływał krzyki przerażenia i oburzenia Żydów oraz wybuchy radości chłopaków. Matka nakazała mi pędzić ich. Pędziłem.
W jej przekonaniu popełniali grzech przeciw Bogu. Nie wiem, czego uczono ich w domu. Nie wiem, czy działali spontanicznie, z przyzwolenia czy zachęty. Nie analizowałem tego nadmiernie. Zresztą ja byłem silniejszy i starszy. Miałem nad nimi przewagę.
Dziś, gdy inni, starsi już łodzianie naruszają spokój domu jednego z najwybitniejszych synów miasta Łodzi, doktora Marka Edelmana, gdy go lżą i wyszydzają, nie mogę pozwolić sobie na luksus nieanalizowania. Jestem stary, schorowany. Dziś nie potrafiłbym
starając się trafić nimi w żydowskie namioty. Ilekroć szczur wpadał do namiotu, wywoływał krzyki przerażenia i oburzenia Żydów oraz wybuchy radości chłopaków. Matka nakazała mi pędzić ich. Pędziłem.<br>W jej przekonaniu popełniali grzech przeciw Bogu. Nie wiem, czego uczono ich w domu. Nie wiem, czy działali spontanicznie, z przyzwolenia czy zachęty. Nie analizowałem tego nadmiernie. Zresztą ja byłem silniejszy i starszy. Miałem nad nimi przewagę.<br>Dziś, gdy inni, starsi już łodzianie naruszają spokój domu jednego z najwybitniejszych synów miasta Łodzi, doktora Marka Edelmana, gdy go lżą i wyszydzają, nie mogę pozwolić sobie na luksus nieanalizowania. Jestem stary, schorowany. Dziś nie potrafiłbym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego