Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
nimi, wysoko leciał samolot, zostawiając za sobą, niczym pług, białą skibę. Ostrożnie, ostrożnie, nie można popełnić żadnego błędu. Spokojnie, spokojnie. Zygmunt odwrócił się powoli, jakby na plecach miał bombę, jakby jeden fałszywy ruch groził eksplozją... Przed nim pojawiła się dozorczyni.
- Co, popiło się wczoraj. Słyszałam, słyszałam... - przytaknęła wyrozumiale.
- Też coś... - żachnął się Zygmunt.
- Ale bardzo dobrze pan zrobił! Po co nam jakieś cholerstwo pod nosem. Jeszcze innych zarazi, a to przecież porządna kamienica i porządni ludzie, prawda? Nie potrzebujemy tutaj syfilityków.
- O czym pani mówi?
- Oj, niech pan się nie boi. Dał jej pan wczoraj bobu. Wszyscy się teraz boją mówić prawdę
nimi, wysoko leciał samolot, zostawiając za sobą, niczym pług, białą skibę. Ostrożnie, ostrożnie, nie można popełnić żadnego błędu. Spokojnie, spokojnie. Zygmunt odwrócił się powoli, jakby na plecach miał bombę, jakby jeden fałszywy ruch groził eksplozją... Przed nim pojawiła się dozorczyni.<br>- Co, popiło się wczoraj. Słyszałam, słyszałam... - przytaknęła wyrozumiale.<br>- Też coś... - żachnął się Zygmunt.<br>- Ale bardzo dobrze pan zrobił! Po co nam jakieś cholerstwo pod nosem. Jeszcze innych zarazi, a to przecież porządna kamienica i porządni ludzie, prawda? Nie potrzebujemy tutaj syfilityków.<br>- O czym pani mówi?<br>- Oj, niech pan się nie boi. Dał jej pan wczoraj bobu. Wszyscy się teraz boją mówić prawdę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego