Typ tekstu: Książka
Autor: Żukrowski Wojciech
Tytuł: Kamienne tablice
Rok wydania: 1994
Rok powstania: 1966
Stary oparł się na motyce, wytarte do srebra ostrze rzucało świetliste plamy na jego węźlaste, chude łydki. Popatrzył zmętniałymi, pełnymi smutku oczami na Tereya.
- A na co lekarz? Był yoga, odczynił, ale teraz już nie chce zajrzeć. Dał tylko zioła, po których przespała noc. Tu jedna śmierć pomoże...
- Głupstwa pleciecie - żachnął się Istvan. - Trzeba dopilnować Kriszana, żeby ją odwiózł do szpitala.
- Ona tam była, sab, mieli ją kroić. Ona nie chce, żeby ją palili po trochu, ona woli, żeby od razu całą... Bo gdzie potem będzie szukać następnych narodzin?
Jęki dochodziły coraz wyraźniej, już rozróżniał zaśpiew błagalny wykrzykiwanych modłów.
Bielone ściany oślepiały
Stary oparł się na motyce, wytarte do srebra ostrze rzucało świetliste plamy na jego węźlaste, chude łydki. Popatrzył zmętniałymi, pełnymi smutku oczami na Tereya.<br>- A na co lekarz? Był yoga, odczynił, ale teraz już nie chce zajrzeć. Dał tylko zioła, po których przespała noc. Tu jedna śmierć pomoże...<br>- Głupstwa pleciecie - żachnął się Istvan. - Trzeba dopilnować Kriszana, żeby ją odwiózł do szpitala.<br>- Ona tam była, sab, mieli ją kroić. Ona nie chce, żeby ją palili po trochu, ona woli, żeby od razu całą... Bo gdzie potem będzie szukać następnych narodzin?<br>Jęki dochodziły coraz wyraźniej, już rozróżniał zaśpiew błagalny wykrzykiwanych modłów.<br>Bielone ściany oślepiały
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego