Stary oparł się na motyce, wytarte do srebra ostrze rzucało świetliste plamy na jego węźlaste, chude łydki. Popatrzył zmętniałymi, pełnymi smutku oczami na Tereya.<br>- A na co lekarz? Był yoga, odczynił, ale teraz już nie chce zajrzeć. Dał tylko zioła, po których przespała noc. Tu jedna śmierć pomoże...<br>- Głupstwa pleciecie - żachnął się Istvan. - Trzeba dopilnować Kriszana, żeby ją odwiózł do szpitala.<br>- Ona tam była, sab, mieli ją kroić. Ona nie chce, żeby ją palili po trochu, ona woli, żeby od razu całą... Bo gdzie potem będzie szukać następnych narodzin?<br>Jęki dochodziły coraz wyraźniej, już rozróżniał zaśpiew błagalny wykrzykiwanych modłów.<br>Bielone ściany oślepiały