grało.<br><br>I I I<br>Naczelny inżynier, zorientowawszy się w trakcie przejazdu przez miasteczko, iż w pensjonacie nie zastanie nikogo, zatrzymał samochód powyżej rynku i udał się na przedstawienie. Trafił akurat na przejście z podmytą deską. Służba porządkowa z chwilą rozpoczęcia sztuki przestała pełnić swoje obowiązki i naczelny inżynier, który usiłował zachowywać się cicho i nie zwracać na siebie uwagi, z głuchym hukiem runął w dół, wprost na bęben orkiestry.<br>Obruszone nogami wielu osób deski miękko uginały się pod nim, zwiększając poślizg, wokół rozległy się okrzyki zaskoczenia i przestrachu, naczelny inżynier, zjeżdżając, zmienił pozycję, wylądował głową ku przodowi i na zakończenie jego podróży