do ugięcia karku.<br><br>Oczywiście, bywają ludzcy promotorzy, ale zdarzają się ludzie nikczemni, nie gardzący szantażem. - Gdy chciałem wykręcić się od dodatkowych zajęć, bo i bez nich miałem pensum, usłyszałem, żebym lepiej się wziął do roboty, bo mój doktorat wisi na włosku. Wcześniej ta sama praca była przez tego samego człowieka zachwalana. Gdyby nie to, że szkoda mi trzech lat, rzuciłbym to wszystko w cholerę - opowiada doktorant z Warszawy.<br><br>Kłopoty bywają też z recenzentami: - Pani profesor powiedziała, że mogę liczyć na bardzo pochlebną recenzję, ale niezbędne są poprawki. Poprawki sprowadzające się do obfitszego korzystania z dorobku recenzentki - mówi niedawno upieczony doktor.<br><br>Ludzie