Wrzosowie. Ruszyła aleją w stronę furtki, mając przed sobą swój wiotki, wydłużony cień. Pomyślała, że jest w tym coś symbolicznego, odchodzi ze świata umarłych do świata żywych tylko ze swoim cieniem... Ale wcale nie było jej smutno z tego powodu. Zupełnie jakby się pogodziła ze swoim życiem. Nie było może zachwycające, może ktoś z boku mógłby na nie powybrzydzać, ale to było jej życie! I dlatego, żeby z czegoś żyć, wzięła etat w magazynie "Wieś i ludzie", był to typowy wytwór socjalistycznej nieprawdy. I ta wieś, i ci ludzie byli odpowiednio ucharakteryzowani, do ich losów dodawano tyle lukru, że zmieniał, odkształcał