nabożeństwo mieli do niej warszawiacy, pamiętający jej wybitne role sprzed wojny. Szanowano też pana Jula za jego tkliwy stosunek do małżonki. Natomiast jego twórczości, bardzo kulturalnej, niemal klasycznej w formie, nie ceniono zbyt wysoko. Nie mieściła się w szybkim, bezkompromisowym rytmie życia, żądającym aktualności, realnych faktów i ukierunkowania politycznego. Krytyka zachwycała się Popiołem i diamentem, Miastem niepokonanym, opowiadaniami Rudnickiego. Stefan Żółkiewski, uważany wówczas za wyrocznię krytyki polskiej w opinii władz, pisał w "Kuźnicy": "Walczymy o taką literaturę, która by komplikacjami, załamaniami formalnymi nie zamazywała jednoznacznego politycznie i prawdziwego historycznie obrazu spraw ludzkich i spraw zbiorowych".<br>Wołoszynowski znalazł się tym samym na