raczej uśmieszek rozbrykanego dziecka, niepotrafiącego ukryć nowej psoty.<br>Znałem dobrze ten grymas, widywałem go na twarzach niemal wszystkich afgańskich wojowników, wiecznie młodych starców, Piotrusiów Panów w turbanach, z brodami po pas, przepasanych bandolierami, z karabinami na ramieniu, pochłoniętych swoimi bitwami tak bardzo, że nie dostrzegli upływu czasu. Ten zaś, jakby zachwycony, wyjątkowo dla nich przystanął. Może właśnie ich twarze, przywołane wspomnieniami w nas, przybyszach z innego świata, dla których czas nie był tak łaskawy, niezmiennie wywoływały tęsknotę za czymś tak bezpowrotnie utraconym jak młodość. <br>- Podejrzewałem, że Osama zawrócił Omarowi w głowie opowieściami o mahdim, kalifach, świętej wojnie. Nazywał Afganistan Chorasanem, Krajem