Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
Później unikałem już tych wizyt, stałem się natomiast codziennym gościem w barze kawowym na Wspólnej.
Pewnego razu, gdy opuściłem jedną niedzielę, Diana powiedziała mi z wyrzutem:
- Boże, jaka ja byłam niespokojna. Myślałam, że coś się stało. Przecież pan wie... Czekałam na pana. proszę tego więcej nie robić.
Z każdym dniem zacieśniała się nasza zażyłość. Lubiłem patrzeć, jak mówi, lubiłem dotykać jej ręki, śledzić jej ruchy, gdy obsługiwała gości. Wkrótce sens mego okupacyjnego życia zaczął sprowadzać się do paru godzin spędzanych w barze. Po wyjściu ze szpitala wsiadałem w rikszę i rezygnując z obiadu jechałem na Wspólną do Diany. Którejś niedzieli zaprosiłem
Później unikałem już tych wizyt, stałem się natomiast codziennym gościem w barze kawowym na Wspólnej.<br>Pewnego razu, gdy opuściłem jedną niedzielę, Diana powiedziała mi z wyrzutem:<br>- Boże, jaka ja byłam niespokojna. Myślałam, że coś się stało. Przecież pan wie... Czekałam na pana. proszę tego więcej nie robić.<br>Z każdym dniem zacieśniała się nasza zażyłość. Lubiłem patrzeć, jak mówi, lubiłem dotykać jej ręki, śledzić jej ruchy, gdy obsługiwała gości. Wkrótce sens mego okupacyjnego życia zaczął sprowadzać się do paru godzin spędzanych w barze. Po wyjściu ze szpitala wsiadałem w rikszę i rezygnując z obiadu jechałem na Wspólną do Diany. Którejś niedzieli zaprosiłem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego