Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
W domu matka załamała ręce: to po to się tak starała, spieszyła, żeby on się gdzieś włóczył?
Odburknął coś wymijającego. Zaraz zwróciła jego uwagę panująca w domu cisza.
- Gdzie są? - zapytał, oczami wskazując pokój sąsiadek.
- Poszły z tym panem Tadkiem.:. Wszyscy jakby oszaleli.
Jerzy uczuł, jak gardło mu się nagle zaciska od nonsensownego strachu o Alinę. Dziwnym skojarzeniem myśli ujrzał ją martwą, a świadoma część mózgu rejestrowała natarczywie pytanie: jak więc będzie z wycieczką, czy pojedziemy za miasto?...
Przez cały dzień Jerzego nosiło: nie wracały. Wieczorem przed dom Kosiorków zajechało nagle strażackie auto. Coś tam dźwigali jacyś ludzie, ktoś krzyczał dyrygując
W domu matka załamała ręce: to po to się tak starała, spieszyła, żeby on się gdzieś włóczył?<br>Odburknął coś wymijającego. Zaraz zwróciła jego uwagę panująca w domu cisza.<br>- Gdzie są? - zapytał, oczami wskazując pokój sąsiadek.<br>- Poszły z tym panem Tadkiem.:. Wszyscy jakby oszaleli.<br>Jerzy uczuł, jak gardło mu się nagle zaciska od nonsensownego strachu o Alinę. Dziwnym skojarzeniem myśli ujrzał ją martwą, a świadoma część mózgu rejestrowała natarczywie pytanie: jak więc będzie z wycieczką, czy pojedziemy za miasto?...<br>Przez cały dzień Jerzego nosiło: nie wracały. Wieczorem przed dom Kosiorków zajechało nagle strażackie auto. Coś tam dźwigali jacyś ludzie, ktoś krzyczał dyrygując
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego