bo inaczej dobra od zła nikt nie odróżni.<br><br>To któregoś dnia wcześnie rano słyszał ptak, <br>osiemdziesięcioletnia czarna wrona siedząca <br>spokojnie na daszku klatki siedem A, bardzo rano, <br>kiedy matka Marycha wracała ze spółdzielni <br>z siatką pełną bułek i stanęła ze Starą Panią <br>Człowieku, żeby chwilę porozmawiać, bo mało <br>jest takich zacnych kobiet jak Człowieku, co jej powiesz, <br>to jak w studni, jednym uchem słyszy, a drugim <br>wypuści, ilu ludziom pomogła w czasie wojny, <br>a teraz taki folksdojczer sobie chodzi wolno <br>po ulicy, jakby nigdy nic, najpierw tego Hyrszlika <br>wydał, co miał cukiernię przed wojną, ciastka pierwsza <br>klasa, wzięli go i nikt